Jędrzej Soliński
Nie licząc podróży, to był nasz drugi, może trzeci dzień w Rosji. Koniec sierpnia jest zwykle ciepły, nawet tam, na samym środku Syberii. Z. prowadził z Kostią korespondecję już od jakiegoś czasu. Kostia był byłym punkiem, albo członkiem punkowego zespołu muzycznego, albo był jednym i drugim, bo nie wiem, czy to może się wykluczać, czy musi iść w parze. Kimkolwiek był Kostia w przeszłości, nie miało to już większego znaczenia. Punk to wolność, ale poza punkiem też można być wolnym, mówił. A mówił to na centralnym placu Lenina, na którym umówił nas z nim Z. Lenin stał na wysokim cokole z wyciągniętą wpieriod ręką, jakby wskazywał ekipie przeprowadzkowej miejsce, na którym mają postawić kanapę. Kostii spodobała się ta myśl, uśmiechnął się serdecznie i chyba właśnie wtedy zostaliśmy kumplami. Przynajmniej na ten jeden wieczór.
Lepiej tu nie palcie, teraz palenie surowo zabronione. Na przystankach, w pobliżu szkół, urzędów, dworców. Jeszcze dwa miesiące temu można było palić wszędzie, a teraz nie można nigdzie. Wódz zabronił i już. To znaczy powiedział, że to niezdrowe jest, to całe palenie, i dopiero potem zabronił. Dlatego zabronił. Dla dobra narodu. I cały naród w try miga z jednej wielkiej kopcącej lokomotywy zmienił się w zbiorowego, antytytoniowego aktywistę, a momentami nawet antytytoniowego policjanta, i napominał surowo samego siebie, nie pal, narodzie, nie pal, święta Rusi, bo to szkodzi, tako rzecze ci twój Wódz, a święta Ruś Wodza słucha. Czasem słucha, bo chce, czasem słucha, bo musi. I tak to się toczy na świętej Rusi.
Ale nie o palenie chodziło Kostii. Ani o Wodza, ale o naród, czyli o ludzi. O, popatrzcie – powiedział, wskazując na reklamę ajfona – o to właśnie chodzi Putinowi. Młody Rosjanin ma być wysportowany, zdrowy, szczęśliwy z powodu posiadania ajfona, i głupi. Posłuszny i głupi. Zdrowy, szczęśliwy, posłuszny i głupi. O, to jest pełnia! A wiecie, co jest najgorsze? Najgorsze jest to, że to działa. Moje pokolenie i pokolenie moich dzieci głupieje. I to głupieje w straszny sposób – myśli, że jest wolne i szczęśliwe, a nie jest, i to jest naprawdę niebezpieczne.
I tak to było z Kostią w roku 2014. Pierwszy dzień, nie licząc podróży, w Rosji, i sytuacja jak z obrazka: głupi tłum (to znaczy przechodnie, dopiero co kopcący na potęgę, a teraz napominający się nawzajem, że palenie szkodzi i palić nie wolno, bo tak powiedział prezydent) i fantastyczny, wolny, inteligentny Kostia. A więc „nie ma jednej Rosji”.
Tak, najbardziej lubimy melodie, które już kiedyś słyszeliśmy.
Ale przez kolejne sześć miesięcy nie spotkaliśmy już żadnego „Kostii”, ani na uniwersytecie, ani w teatrze, ani w akademiku, ani w pociągach, ani nigdzie. Kogo spotkaliśmy, opowiem może w kolejnych artykułach albo przypomnę powiastkę „O Wschodzie”, którą wydałem w jakiś rok albo dwa po powrocie z Rosji. Ale o co chodzi z tym Kostią?
Otóż pomyślałem o nim, czytając w „Gazecie Wyborczej” przedruk rozmowy z Ilją Jaszynem, która jakimś cudem ukazała się w „La Repubblica”. To jest naprawdę wspaniała rozmowa.
Ilja Jaszyn, „ostatni opozycjonista w Rosji” został skazany na osiem i pół roku więzienia za publikację prawdy o rosyjskich zbrodniach w Buczy. Zrobił to, mając pełną świadomość, czym to się skończy. Nie wyjechał z Rosji, choć miał taką możliwość.
Tak, mogłem wyjechać, ale rozpoczynając wojnę w imieniu całego narodu rosyjskiego, prezydent Władimir Putin plami krwią nas wszystkich, a to w mojej ocenie jest znacznie gorsze niż więzienie.
- mówi w przedrukowanej przez „Wyborczą” rozmowie.
A o roku 2014 – a więc tym, w którym na tomskim placu Lenina rozmawialiśmy z expunkiem Kostią, Jaszyn mówi:
Już wtedy wydawało mi się oczywiste, w jakim kierunku zmierza ten kraj. Wszystkie tendencje były oczywiste: wszechwładza służb, totalna inwigilacja obywateli, nienawiść w telewizji, hipokryzja państwa, agresja, militaryzm.
To samo z grubsza mówił nasz Kostia, jednak nie wiem, czy za konsekwentnie głoszone poglądy i za prawdziwie bohaterską – bo taka z pewnością jest ta, prezentowana przez Jaszyna – postawę, Kostia płaci teraz równie straszną cenę. Niemniej bohaterstwo Ilji Jaszyna – a warto pamiętać, że jego mentorem był zamordowany pod murami Kremla Borys Niemcow, jest więc Jaszyn świadom stawki, o jaką toczy się gra – wyraża się w jeszcze jeden, mniej oczywisty sposób. Otóż kiedy już uznaliśmy go za swojego, kiedy już z żarliwością inżyniera Mamonia nuciliśmy graną przez niego melodię, uwięziony niedawno dysydent apeluje:
Mój naród jest zakładnikiem tej władzy, a niestety rządy zachodnie często uderzają w zwykłych ludzi sankcjami, co przynosi odwrotny skutek, bo daje nowe argumenty kremlowskiej propagandzie o wrogim Zachodzie, a ludziom nie pozostawia innego wyboru, jak tylko iść za Putinem. Nie popełniajcie tak oczywistych błędów. Szukajcie w Rosjanach sojuszników, a nie wrogów. Wyciągnijcie rękę do mojego ludu, zaoferujcie mu pomoc, zamiast próbować go ukarać i upokorzyć.
Kamień w bucie, nieprawdaż?
I można byłoby się z Jaszynem pokłócić, gdyby nie to, że słowa te wypowiada on zza więziennych krat, których mógł uniknąć, uciekając zawczasu z Rosji. A Rosja to straszny kraj, i takim krajem była już wiele lat przed 24 lutego 2022. Krajem, którego obywatele za nic mieli ludzkie życie, o ile było życiem nierosyjskim, którym nie przeszkadzało najeżdżanie sąsiadów i mordowanie ich w imię russkogo mira. Oczywiście nie wszystkim. Kostii na przykład przeszkadzało. Ale innym, spotykanym przez nas w ciągu pół roku, już niespecjalnie.
Niemniej warto, czytając Jaszyna, spytać:
Czy posłuchamy rosyjskiego bohatera? Czy weźmiemy na serio jego obronę zwykłych Rosjan? Czy wolno, czy nie wolno nam się o nich troszczyć w czasie, w którym to nasi bracia Ukraińcy tysiącami mordowani są przez rodaków Jaszyna?
Doprawdy – nie wiem. Ja tylko pomyślałem o Kostii.
Rosalba Casteletti, Czy z więzienia można zmienić Rosję?, tłum. Bartosz Hlebowicz, "Gazeta Wyborcza" 24. 01. 2023, s. 10-11.
W wersji elektronicznej artykuł przeczytasz TUTAJ.
Polecamy również ciekawy tekst Bohdana Skaradzińskiego Rosja Putina: ni to carat, ni to bolszewizm, który ukazał się na portalu Więź.pl