Jędrzej Soliński
Artykuł ukazał się w Miesięczniku "Odra": ODRA 1/2023
Po ciągnącym się w nieskończoność okresie zamknięcia teatrów i innych instytucji kultury, nasze – miłośników teatru – zmęczone od światła ekranów oczy mogły w końcu zobaczyć żywego aktora na prawdziwej scenie. Niezliczone tak zwane „projekty” online zdeponowano na wieczne trwanie w archiwach serwisów streamingowych. Nareszcie – wszystko jest po staremu. No, prawie wszystko, bo w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym im. J. Szaniawskiego sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.
„Szaniawski.FM”, a więc seria podkastów teatralnych, realizowanych podczas pandemii, nie tylko nie umarła wraz z przywróceniem możliwości spotkania z widzami w realnym świecie, ale powróciła jako perfekcyjnie zrealizowane słuchowiska na żywo, podczas których na wałbrzyskiej scenie kameralnej próżno byłoby szukać pustych miejsc. Na warsztat wzięto opowieści o wałbrzyskich ulicach, snute od pewnego czasu na łamach Gazety Wyborczej przez Seba Majewskiego, dyrektora artystycznego teatru: Pisanie Pocztu Ulic Wałbrzyskich związane jest z otwarciem lokalnego, wałbrzyskiego dodatku Gazety Wyborczej. Po pierwsze zawsze lubiłem mapy i plany miast, po drugie: konfrontacja planu z rzeczywistością zawsze była dla mnie bardzo ekscytująca, po trzecie opisałem już kiedyś wałbrzyską ulicę, po czwarte zależało mi na cyklicznej formie, kilkumiesięcznej. W tym projekcie zacząłem poznawać i miasto, i jego mieszkańców, ale zacząłem również zaludniać Wałbrzych opowieściami, które mogą tworzyć his-story, czyli narracje, której miasto nie posiada, a które mu się należą. Dlatego ulice są dokumentem, fikcją, monologiem, dialogiem, spotkaniem, złością, ale zawsze biorą się z mojego szacunku dla Wałbrzycha i niejednokrotnie z ogromnej sympatii. Wałbrzych z perspektywy ulic jest miastem fascynującym. To miejsce zamieszkania ludzi, zwierząt, bohaterów i przeszłości, Polaków, Żydów, Niemców, Ukraińców, Francuzów i często również Kosmitów. To nadal miejsce, w którym można się schować. I z którego bliżej jest do Berlina, niż do Warszawy.
Lecąc kiedyś samolotem przelatywałem nad nocnym Wałbrzychem. Wyglądał identycznie jak na wszystkich znanych mi planach. Ale miał też cechę, którą zawsze przeczuwałem, ale nie widziałem tak dokładnie. Wałbrzych migotał, drżał swoimi światłami. Widziałem go w czasownikach. A czasownik to czynność. A czynność to życie. Zobaczyłem wtedy, że miasto żyje. I staram się, żeby żyło również swoimi ulicami. Pierwszy rok opisywałem ulice istniejące (52 ulice). Drugi rok, czyli po nowoczesnemu – drugi sezon, to opis ulic, które pojawią się w naszym mieście za 75, 100 a nawet 250 lat (do końca listopada 2022 roku – 16 ulic). A skoro ulice to pamięć, to staram się projektować pamięć, jaka po nas zostanie.
Miastotwórczy, jak to się dzisiaj mówi, potencjał tekstów Majewskiego wyczuł Tomasz Jękot, kierownik literacki „Szaniawskiego”: Potrzeba powrotu do Szaniawski.FM była dla nas jasna i powszechna. Chcieli tego aktorzy i dyrekcja, no i oczywiście ja – jako pomysłodawca tego projektu. Sama treść Pocztu wydała mi się od razu świetną materią dla radia z dwóch powodów: ich narracyjności oraz ich emocjonalności. Narracyjność sytuuje się pomiędzy opowieścią szalonego kartografa, a anegdotką mieszkańca ulicy – felietony pełne są przez to zwrotów akcji, niespodziewanych point i punchlinów. Są zabawne, groźne, polityczne, ale też bardzo ludzkie i da się w nich odnaleźć postaci, bohaterów, złoczyńców – można powiedzieć idealny materiał na adaptację.
I tym sposobem zespół „Szaniawskiego” dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej – w 2022 roku gromadzi pełną widownię wokół kilkorga aktorów, na siedząco czytających teksty z kartek. To niewinne i kameralne przedsięwzięcie zdaje się doskonale odpowiadać na potrzeby wałbrzyszan, a myślę, że podobne apetyty mają mieszkańcy większości dolnośląskich miast, wciąż bardziej podobnych do Berlina, niż do Warszawy, jak zauważa Majewski. O jakie potrzeby chodzi?
Poczet ma w sobie coś ze zwiedzania miasta z przewodnikiem, który nigdy w nim nie był. – tłumaczy Tomasz Jękot – Albo coś z rozmowy o wyśnionej ulicy. A może bardziej z ulicy, którą każdy chciałby mieć w swoim mieście, przy której byłby teatr, modna kawiarnia i kwitnące cały rok drzewa wiśniowe.
I jak tu nie zazdrościć Wałbrzychowi teatru?