Jędrzej Soliński
Cały tekst ukazał się pod tytułem "Sokołowsku zaszkodziła popularność zdobyta dzięki Tokarczuk. Wałbrzych i jego "Daisy" to inny sposób tworzenia własnej opowieści" w wałbrzyskiej "Gazecie Wyborczej".
"Ponowne otwarcie dużej sceny „Szaniawskiego" i zaprezentowana tego wieczoru na jego deskach „Daisy" doskonale tenże proces obrazuje. Zakończenie wielomilionowej inwestycji w tak ważną lokalną instytucję kultury to święto dla miasta i jego mieszkańców. Wystawienie przy tej okazji musicalu o księżnej von Pless stało się daleko mniej spektakularnym od sokołowskich ekscesów kolejnym już w Wałbrzychu artystycznym gestem, za pomocą którego „Szaniawski" zdawał się mówić całemu miastu „tak, będziemy się nawzajem opowiadać, wciąż na nowo, będziemy się zakorzeniać w zbiorowej wyobraźni tak pięknie, jak tylko potrafimy", a mieszkańcom, którzy przyszli tego wieczoru do teatru „jesteście dla nas ważni, to wy jesteście Wałbrzychem, dla którego gramy".
Sztuka, stworzona w „Szaniawskim" przez Konrada Imielę, to coś więcej niż spektakl. To przykład podjęcia wyzwania, jakim jest odpowiedzialność za miasto i jego tożsamość, co na Dolnym Śląsku jest szczególnie ważne."
Całość czytaj tu: "Sokołowsku zaszkodziła popularność zdobyta dzięki Tokarczuk. Wałbrzych i jego "Daisy".