Ryszard Grzywacz 23-06-2025
Flatlandia to kraina, w której żyją płaszczaki. Stwory znające tylko dwa wymiary. Np. Kwadrat – jedna z głównych postaci. Gdy pojawia się Kula – a więc przybysz ze świata trzech wymiarów – nikt mu nie chce uwierzyć. Kiedy usamodzielniony w myśleniu Kwadrat domaga się konsekwencji w analogii i, w związku z tym, czwartego wymiaru – Kula protestuje, mówi, że go nie ma..
«Czegoż płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody —
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody».
«Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce — i dlatego płaczę».
(Ignacy Krasicki „Ptaszki w klatce”)
Światy Flatlandii oglądamy przez czwartą ścianę – na niej jest wyświetlane to, co za nią, ale z innych perspektyw. Jest przezroczysta, a więc obrazy się nakładają, tworząc kolejny swoisty wymiar… Osadzona w ramie, wyraźnie jednak oddziela nas od tego, co na scenie. A tam przez większość czasu zamieniane są atrybuty wolności i różnorodności na pojęcia jednoznaczne i „płaskie”. Wszystko to w układach choreograficznych i strojach rodem z epoki kryz i peruk. Na ekranach pojawiają się też rysunki, jakby to, co za nimi, właśnie było kreowane. Brunatnienie świata jest tu uwewnętrznione. A więc jeszcze groźniejsze. Często nierozpoznawalne dla brunatniejącego… Nie ma kolejnego wymiaru, bo go nie doświadczyliśmy. To co dla nas jest szczytem marzeń, dla młodszych jest udręką. To nie jest oczywiste, że wywalczone zostanie docenione. Formalnie spektakl sprawia wrażenie trudnego – skomplikowane projekcje jeszcze bardziej dystansują nas od Płaszczaków.
I, co chyba najdziwniejsze, Płaszczaki żyją w świecie jakby barokowym (kostiumy, choreografia). Ten przerost formy nad treścią rymuje się z tym, co bezpośrednio dla widza zostawia reżyser – z projekcjami. To oczywiście również znak czasu – wszak świat to fantastyczny. A i też fantastycznie rozegrany przez zespół wałbrzyszan. Na osobną uwagę zasługuje tutaj występująca gościnnie (i to jak!!!) Małgorzata Osiej z Teatru Norwida. Warto się tam wybrać choćby dla niej – tuż obok, w Wałbrzychu doceniono talent jeleniogórzanki… I może jeszcze po to, żeby zobaczyć, jak pracę zespołu docenia dyrekcja – wymienieni do oklasków są wszyscy: od reżysera po obsługę widowni, panie sprzątające i nocnego stróża. Absolutnie niesamowite.
Flatlandia – oryginalna to i stara (XIX wiek) dystopia Abbott’a, trafnie jednak diagnozująca nasze dni. I naprawdę wolałbym nie musieć oglądać kolejnych ostrzeżeń przed nacjonalistycznymi zapędami, naprawdę wolałbym z czystym sumieniem śmiać się na „Mejdejach”.
Ale nie można udawać. Nie można być obojętnym. Auschwitz nie spadło z nieba.
„Flatlandia, czyli kraina Płaszczaków”
Tekst
Edwin A. Abbott, Rebeka Pierrot, Krzysztof Garbaczewski
Adaptacja
Rebeka Pierrot, Krzysztof Garbaczewski
Reżyseria, scenografia, wideo, muzyka
Krzysztof Garbaczewski
Kostiumy
Sławomir Blaszewski
Światło
Robert Mleczko
Choreografia
Wojciech Kozak
Wizualizacje
Radomir Majewski